Wiadomości - Aktualności
Wielkie święto folkloru
Dodał: MC Data: 2006-05-27 18:05:32 (czytane: 8088)
To było wydarzenie na miarę jubileuszu. 30 Międzynarodowe Buskie Spotkania z Folklorem, które odbyły się w minioną sobotę w niedzielę w kurorcie, zgromadziły ponad 700 artystów. Popisy śpiewaków, kapel i zespołów ludowych oklaskiwały tysiące widzów, zaś na finał roztańczony park zdrojowy przypominał... gigantyczną salę balową "pod chmurką".
W konkursowe szranki stanęło w tym roku 67 zespołów i solistów. To była śmietanka świętokrzyskiego folkloru - artyści wyłonieni podczas wcześniejszych przeglądów regionalnych.
Tłumy przez cały weekend
Najmłodsi mieli zaledwie dziewięć lat - Agata Krzan i Andrzej z Nowego Korczyna, tworzący duet Mali Korczynianie, od razu podbili serca publiczności. Ale nie mniej gorącymi oklaskami widzowie nagrodzili najstarszą wykonawczynię, liczącą sobie grubo ponad 80 wiosen śpiewaczkę Ewę Kot z podkieleckich Bielin.
Po raz pierwszy w historii buskich spotkań zabrakło zespołów obrzędowych, co jednak nie wpłynęło na poziom i atrakcyjność imprezy. Widzowie, którzy przez cały weekend gromadzili się tłumnie wokół muszli koncertowej, bądź słuchali muzyki w parkowych alejkach, mieli w czym wybierać. To było prawdziwe, wielkie święto folkloru.
Po raz kolejny przyjechała do Buska kapela Perła z Rudy Zajączkowskiej. Skrzypek Zygmunt Jakubowski i bębniarz Ryszard Chrabąszcz występują razem od 15 lat, zdobywając nagrody na prestiżowych konkursach i przeglądach.
Prawdziwa ludowizna
- Gramy prosto z serca, bo taka jest muzyka ludowa. A lepszego skrzypka niż Zygmunt trudno znaleźć. Jest jedynym, jakiego znam, który gra "prawdziwą ludowiznę" - twierdzi pan Ryszard. I nie były to pochwały na wyrost, skoro jury przyznało Perle pierwsze miejsce w kategorii kapel.
Ale znakomitego skrzypka mają też nasi Buskowianie. Stanisław Dufaj wystąpił zarówno z kapelą, jak i solo, zajmując pierwsze miejsce w kategorii instrumentalistów. Obok Buskowian barw Ponidzia bronili artyści z Nowego Korczyna, Pacanowa, Lubczy, Działoszyc. I to z powodzeniem - wyróżnienia otrzymali również Korczynianie, Korczynianki oraz Działoszanki.
Jeśli o nagrodach mowa, to najwyższa - 1500 złotych - przypadła w tym roku Kapeli Ciekoty, laureatowi Grand Prix imienia Piotra Gana. Z drugą nagrodą główną, imienia Haliny Szelestowej, wyjechał Jan Ozga. Legendarny śpiewak z Łanów należy zresztą do "wielkiej trójcy" - razem z Buskowianami i Kapelą Stefana Wyczyńskiego w Lubczy - która ma w dorobku występy na niemal festiwalach folklorystycznych w Busku Zdroju.
Piękna Kasia w obiektywie
Do "weteranów" może zaliczać się także... młoda Kapela Jędrusie. Jędrzejowianie zdobywali już wszelkie możliwe nagrody - w tym Grand Prix imienia Piotra Gana, pierwsze, drugie i trzecie miejsce w kategorii kapel. Tym razem, dosyć nieoczekiwanie nie zostali zauważeni przez jury. Za to furorę robiła urocza solistka, której fotoreporterzy przyznali honorowy tytuł Miss Obiektywu.
Katarzyna Siemieniec - do niedawna prymuska jędrzejowskiego Liceum Ogólnokształcącego imienia Mikołaja Reja, dzisiaj studiuje w Warszawie. Z powodzeniem występuje też w studenckim Zespole Pieśni i Tańca Promnik, w którym, co ciekawe, pierwsze kroki stawiał znany polityk Jarosław Kalinowski. Kasia biegle włada czterema językami, została więc nadwornym autorem tekstów dla kapeli. Pisze je najczęściej w Warszawie, po czym przesyła e-mailem bratu Michałowi, który gra na klarnecie i jest liderem zespołu. Do tego kończy studia, a jako temat pracy magisterskiej wybrał, jakżeby inaczej... Buskie Spotkania z Folklorem.
Kasia i Michał zgodnie przyznają, że sukcesy Jędrusiów są w dużej mierze zasługą mamy. Energiczna, zawsze uśmiechnięta Maryla Siemieniec, niezależnie od obowiązków rodzicielskich pełni też funkcje menadżera, impresario i rzecznika prasowego zespołu w jednym.
Sensacja prosto z Danii
Swego rodzaju sensacją był koncert gości specjalnych imprezy, duńskiego sekstetu Frolk. Po raz pierwszy w dziejach buskich spotkań dudniła na scenie rozbudowana perkusja, jazgotały elektrycznie wzmacniane, przesterowane gitary. Taka mieszanka muzyki folk i celtyckiego rocka przyjmowana była na początku ze sporym... niedowierzaniem. Gdy jednak zaskoczenie minęło, publiczność nie skąpiła braw młodym Duńczykom. Ci zresztą okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi i w kuluarach - mimo bariery językowej - szybko nawiązali kontakt z polskimi artystami.
Stało się niepisaną tradycją, że niezależnie od występów konkursowych odbywają się nieformalne koncerty w plenerze. Niemal co krok, w parkowych alejkach można było spotkać kapele rżnące od ucha do ucha dla fanów folkloru, przygodnych widzów i kuracjuszy.
"Bomba" wybuchła w niedzielny wieczór, kiedy przed ogłoszeniem werdyktu jury zorganizowano koncert benefisowy "Kare kunie". Był taki moment, że do grało jednocześnie... blisko 40 kapel, a roztańczony park zdrojowy zamienił się w gigantyczną salę balową "pod chmurką".
Adam LIGIECKI
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 18.224.59.231